SPLIN

Zgodnie z definicją splin to stan przygnębienia, apatii i nudy wywołany poczuciem beznadziejności życia. Nic dodać, nic ująć.






Boję się mówić tego co czuję
Bo wokół same fałszywe twarze.
Nie powiem o swoich emocjach nikomu,
Wśród takich ludzi się nie odważę.

Nie powiem też tobie, bo prawie cię nie znam.
Nie umiem nazwać swych własnych uczuć.
Choć jestem dorosła boję się spojrzeć,
Gdy zaczniesz się cieszyć lub zaczniesz mi współczuć.

Choć myślę codziennie, że przestać powinnam,
Na nowo w mej głowie buduję twój schemat.
I sprzecznie ze sobą wyrzucam cię z życia.
Naprawdę jednak nic się nie zmienia.

I nie wiem jak nazwać tę sytuację,
Lecz mówić o niej nikomu nie mogę.
Nie spytam ciebie, pominę wszystkich,
Być może serce wskaże mi drogę.

 
***


Ile już razy mówiłam sobie,
A wręcz obiecywałam,
Że koniec, że więcej tego nie zrobię,
Widać kolejny raz kłamałam.

Miałam na wodzy trzymać swe nerwy,
O tym co czuję nikomu nie mówić,
A ja borykam się z tym bez przerwy
I temat ten może każdego znudzić.

Znów mówię na głos o swoich uczuciach,
Przelewam na papier swe wątpliwości.
Mówię o życiu, piszę o ludziach,
Raczej o smutku niż o radości.

To błędne koło nadal się toczy
I chyba tworzyć inaczej nie będę.
Chciałabym kiedyś siebie zaskoczyć,
Że pesymizmu się wreszcie pozbędę.



 ***

Budzę się rano, w oczach mam łzy.
W moich myślach wciąż jesteś ty.
Zawiodłam ciebie, nie umiem przepraszać.
Nie wiem czy chcę do tego wracać.

Podłość moja rani cię,
Agresywna byłam, wiem.
Ale to jest moje życie.
To ja robię to co chcę.

Krzywdzę wszystkich – tak wypadło.
Co mam zrobić, powiesz mi?
Jestem młoda, zbyt szalona.
Ale chyba chcę tak żyć.

Wiem wyzwalam złe emocje.
Drwina z ludzi moją bronią.
Nie mam planów na swą przyszłość.
Biegnę tam, gdzie wszyscy gonią.

Pieniądz staje się ideą.
Bo bez  niego nie masz nic.
Choć chcę myśleć, że tak nie jest.
Wiem, że będę o nim śnić.

Nic za darmo nie dostaniesz.
Nawet miłość – inwestycją.
Dobre chęci w piekle modne.
Tu nikogo nie zachwycą.

***


Dzień do dnia podobny,
Noc za nocą taka sama,
W nocy prawie nie śpię,
Za dnia niewyspana.

Dzień do dnia podobny,
Nie ma nocy bez pobudek,
Niby wszystko jest w porządku
Ale czuję jakiś smutek.

***

Jesteś mężczyzną, lecz jesteś żołnierzem,
Nie ważny jest często twój status człowieka.
Zawsze poddany będziesz rozkazom,
Nie będziesz wiedział co ciebie czeka.

Pójdziesz na śmierć, gdy ci rozkażą,
Gdy trzeba będzie innych zabijesz.
Zamkniesz oczy, gdy będą mnie krzywdzić.
To wszystko nie ważne bo ty – przeżyjesz.

I będziesz ich słuchał przez długie lata.
Robisz to dla nich, nie dla ojczyzny.
Pomału zatracasz swą własną wolę,
A na twym ciele już tylko blizny.

W umyśle wyryty masz kodeks żołnierza,
Wojenne instynkty i wierność rozkazom.
„Tak jest” to twoje jedyne hasło.
Zrobisz to co ci każą.

***


Kim jestem? Pytam siebie.
Kim jestem? Nie odpowiem.
Szukam winy, szukam prawdy.
Czegokolwiek szukam w sobie.

Rany moje już nie krwawią.
To nie rany – to wspomnienia
Nie ma blizny, choć jest ból.
Szukam w sobie zrozumienia.

Nie pojęłam co się dzieje.
Choć chcę wierzyć, że nie czuję.
Bo to było już tak dawno.
Wiecznie kogoś oszukuję.

***


Twoja wina

Jest jeden chłopak i spodobał mi się.
Nieosiągalne by mógł być mój.
Nawet gdybym coś zrobiła
On już na zawsze pozostanie twój.

Ty nim rządzisz, ty kierujesz.
Ty doradzasz i ty psujesz.
Ciebie kocha, ciebie chce.
Tylko ciebie, nigdy mnie.

Znam swoją wartość, daleka od twojej
Mam w sobie coś, co wszystkich oddala.
A ty jak magnes przyciągasz do siebie
I budujesz od nowa to, co ja spalam.

Ty jesteś górą, ty jesteś pieniądzem,
W tobie drzemią wszystkie żądze.
Ciebie pragną, z tobą chcą być,
Nigdy bez ciebie nie będą już żyć.

Ja jestem sama, wystarcza mi to.
Nie przyłączę się do ciebie.
Nie chcę być przegraną osobą,
Być może przez to ocalę siebie.

Ty ich ochraniasz i dajesz szczęście,
Ciebie ciągle pragną więcej.
Tylko ciebie uwielbiają
I przez ciebie umierają.

Ty ich zabijasz, pozbawiasz miłości.
Ty im zadajesz śmiertelny ból.
Przy tobie utwierdzają się w poczuciu nicości.
Giną od twoich białych kul.

***


Nie byłam optymistką

Nie byłam optymistką,
Przez co tyle straciłam,
Nie myślałam, że dam radę,
Nigdy w siebie nie wierzyłam.

Utwierdzona w przekonaniu,
Że na nic nie zasługuję,
Wiedziałam i wiem,
Że nic nie umiem.




Photo on visualhunt.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz